Prolog :
* Z perspektywy Malwiny " Malwy " :
W styczniu miałyśmy wyjechać razem z Olą, Julką i Rudą na wymianę uczniowską do Anglii, a konkretnie do Londynu. Wymiana miała trwać 2 tygodnie, a później miały odbyć się ferie zimowe. W sobotę spotkałysmy się z dziewczynami w kawiarni " Lao Che " , żeby omówić wylot do Anglii. O 16 przyszły po mnie Julka z Olą.
Zadzwoniły domofonem i po paru chwilach znalazłam się przy moich przyjaciółkach.
- Czeeeść. Jejku jak zimno - w tym momencie potarłam dłońmi i poprawiłam czapkę.
- Siemka Malwa. Musimy iść jeszcze po Rudą i będzie komplet. - poinformowała mnie Ola.
- Cześć. Mi też jest zimno. Chodźcie szybciej, bo zamarzniemy. - pośpieszyła nas Julka.
W czasie drogi do domu Rudej wszystkie byłyśmy podekscytowane wyjazdem do Anglii. Po jakiś 10 minutach zadzwoniłyśmy domofonem po Maryśkę.
- Haloo . - powiedziała Ruda.
- No złaź szybko, zimno nam . - krzyknęłyśmy równocześnie.
Ruda zeszłą po jakiś 2 minutach. Przywitała sie z nami wszystkimi i poszyłyśmy już tym razem w komplecie do kawiarni.
Po paru chwilach znalazłyśmy się w cieplutkim pomieszczeniu. Zdjęłyśmy kurtki i czekałyśmy na kelnerkę.
- Wy tez się tak cieszycie na ten wyjazd ? - zapytała podekscytowana Julka.
- Ja się strasznie denerwuję, nie wiem jak Wy. - powiedziała Ola. - mój angielski, chyba nie jest wystarczający.
- Jest. Nie przejmuj się. Mój tez nie jest wcale taki dobry. - pocieszyła ją Maryśka.
Po chwili kelnerka przyszła przyjąć zamówienie od nas.
- Co podać ?
- To ja poproszę kawę latte i szarlotkę na gorąco z lodami. Mogą być dwie kulki malinowe. - powiedziałam.
- Dla mnie może gorąca czekolada i deser lodowy - dodała Maryśka.
- To ja tez poprosze czekoladę, tylko że mrożoną i może hmm. no może jeszcze tiramisu. - uśmiechnęła się Julka.
- To dla mnie hmm, też gorącą czekolade i naleśniki z czekoladą. - dopowiedziała Ola.
- Czyli to wszystko. Za 10 minut przyniosę. - powiedziała kelnerka.
Tak jak obiecała, wszystko przyniosła w określonym czasie.
W kawiarni jadłyśmy i gadałyśmy o wszystkim. O godzinie 21 postanowiłyśmy się zbierać do domów.
Następnego dnia wylot miałyśmy o 10. Gdy wszystkie dotarłyśmy do swoich domów, ja zaczęłam sie pakować. Zajęło mi to jakieś 40 minut. Położyłam sie spać przed północą, żeby być wyspana na jutro.
O 8.50 byłam już na lotnisku. Spotkałam się z dziewczynami i udałyśmy się na odprawę. Po jakis 30 minutach byłyśmy juz w strefie bezcłowej. Czekałyśmy na samolot. Bardzo się denerwowałam tak samo dziewczyny. Po chwili udałyśmy się na pokład samolotu. O 10.10 wystartowałyśmy do Londynu.
_____________________________________________
Piszcie jak Wam sie podobają moje wypociny. Pierwszy rozdział już niedługo : )
Mnie się podobają Twoje jak to określiła
OdpowiedzUsuń" wypociny " Pisz dalej masz talent :)