niedziela, 28 kwietnia 2013

Liebster Award 4

             Wielkie dzięki za nominację od Chelly and Eve

                                    Moje odpowiedzi:
1. Imię
Dominika
2.Wiek
Skończone 14
3.Kolor oczu
Niebieskie
4.Jakiej słuchasz muzyki?
To zależy od humoru jaki aktualnie mam, czyli słucham różnej muzyki.
5. Jak poznałaś 1D?
To był czysty przypadek, natknęłam się na jakiś artykuł w gazecie o nich, dlatego, że ich nie znałam postanowiłam "pobuszować" w internecie i poszukać informacji o nich i posłuchać ich piosenek. Tak mi się spodobały, że od 1,5 roku jestem Directioner.
6.Należysz do jakichś fandom'ów (np. Belibers, Directioners, Lovatic).
Nie

7. Z jakiego miasta pochodzisz?
Mieszkam niedaleko Konina
8.
Czy posiadasz Twitter'a, Tumblr'a itd.

Tak.
9.Co skłoniło cię do pisania bloga?
Namowa i sen mojej przyjaciółki
10.Kogo z 1D lubisz najbardziej?
Nie mam ulubieńca uwielbiam ich tak samo, a po za tym co by była za mnie za Directioner jak bym uwielbiała tylko jednego. Razem tworzą taki zespół, którego nie da się nie lubić.

11.Kim chcesz zostać w przyszłości?
Moja odpowiedz będzie głupia, ale od zawsze chciałam zostać policjantką








                             Nominuję:

1.http://can-we-stop-this-for-a-minute.blogspot.com/
2.http://amazingtimewith1d.blogspot.com/
3.http://we-and-1d.blogspot.com/
4.http://larry-stylinson-is-real.blogspot.com/
5. http://london-love-friendship-and-1d.blogspot.com/
6.http://samotnyduchwlondynie.blogspot.com/
7.http://moje-opowiadanie-onedirection.blogspot.com/
8.http://ifindyourlips.blogspot.com/
9. foralittlewhileinsidemyarmsbaby.blogspot.com
10.http://fly-bird-is-free.blogspot.com/
11.http://rock-me-again-yeah.blogspot.com/
                                            Moje pytania:


1.Imię 
2.Wiek 
3.Twoje Hobby?
4. Ulubiona piosenka?
5.Dlaczego zaczęłaś pisać bloga ?
6. Gdzie chciała byś spędzić Wakacje?
7.Kim chcesz zostać w przyszłości?
8. Twój ulubiony sport?
9.Twoje największe marzenie?
10.Jak zbierasz motywację do pisania?
11. Twój ulubiony kolor?

Rozdział 28.

                                                  Ważna notatka pod rozdziałem

Kilka tygodni później.
    *  Z perspektywy Julki.

Obudziłam się bardzo wcześnie jak na mnie. Jest godzina 8. Jestem bardzo zmęczona. A powinno być inaczej, jednak mój dzisiejszy sen mnie wykończył. Był przerażający, taki realistyczne za razem.
Na początku byłam taka szczęśliwa. Razem z Liamem. Było wręcz idealnie. Któregoś dnia chłopakami musieli wyjechać w trasę koncertową po Europie. My nie mogłyśmy im towarzyszyć ze względu na studia. ( To było jakby kilka lat później, jakbym przeniosła się w czasie. ) Oczywiście przed wyjazdem spędziliśmy chwile ze sobą. Było tak, tak cudownie. Nie znajduję innego określenia. Byłam prze szczęśliwa. Na pożegnanie Liam śpiewał mi piosenkę. Patrzyłam w jego brązowe tęczówki. Zatraciłam się w nich, bez końca. Widziałam w nich radość ale i smutek z powodu wyjazdu. Nie chciałam, zeby jechał. Ale wiedziałam, ze musi. Taka jest jego praca a przede wszystkim to jego pasja. Razem z dziewczynami mieszkałyśmy u chłopaków w Londynie. Co prawda wyglądało to jak jakiś akademik czy coś, ale było miło. Codzienne śniadania. Tak chyba sobie wyobrażałam moją przyszłość. Gdy kolejnego dnia chłopcy mieli lecieć do Paryża,  pojechałyśmy z nimi na lotnisko. Pożegnać się.  Nie chciałam płakać, ale nie wychodziło mi to. Ryczałam. Liczyłam sie, ze od tego momentu moje kontakty z Liamem ograniczą się do rozmów przez skype. Trasa koncertowa chłopaków miała trwać 4 miesiące. Cholernie długi czas. Ale liczyłam, że przetrwam. Do końca semestru zostały 3 miesiące. Liam obiecał, ze po studiach przylecę do nich wraz z dziewczynami i razem spędzimy ostatni miesiąc trasy. Gdy chłopaki byli już w samolocie my pojechałyśmy do domu. Próbowałam czymś zająć myśli. Sprzątałam. Nagle usłyszałam w radio o wypadku na lotnisku w Paryżu. Samolot rozbił się tuż przed lądowaniem. Wszyscy pasażerowie zginęli. Od razu pobiegłam do dziewczyn i szukałyśmy wspólnie informacji w necie o całym zdarzeniu. Nie udolnie próbowałyśmy dodzwonić się chłopaków. Nie odbierali. 
 Byłam przerażona całą treścią snu. Przewróciłam się na drugi bok. Próbowałam usnąć, ale sen nie ułatwiał mi tego. Cały czas myślałam, jakby to było bez chłopaków. Gdyby ich nie było. Nie ! Nie mogę tak mysleć. Po prostu nie mogę. Musze się cieszyć tym co mam teraz. Tym, ze mam Liama. Zrzuciłam z siebie cieplutka kołderkę i powędrowałam do łazienki się ogarnąć. Po około 20 minutach wyglądałam jak człowiek. Powróciłam do pokoju i wzięła ciuchy. Przebrałam się w nie i zeszłam na dół. Włączyłam radio, akurat leciała piosenka " Move in the right direction" Nie zwlekając ani sekundy zaczęłam podrygiwać między lodówką, a małą wysepką w kuchni. Przygotowałam sobie na śniadanie kanapki z twarożkiem i małą sałatkę z pomidorów. Skonsumowałam posiłek i poszłam do siebie, ówcześnie wyłączając radyjko. Usiadłam wygodnie na łóżku i wzięłam laptop do rąk. Po chwili sprawdzałam już fejsa i pocztę. Później zalogowałam się na skype. Zauważyłam, że dostępna jest moja mama. Postanowiłam zadzwonić, ale mnie ubiegła.
- Witaj kochanie. Ty tak wcześnie na nogach ?
- Cześć. Mamo. A tak jakoś wyszło. Dawno nie rozmawiałyśmy.
- No rzeczywiście trochę czasu upłynęło. A właśnie dostałaś zaproszenie od Ani na 18-nastkę.
- O to fajnie. Ciesze sie bardzo. Kiedy to będzie ?
- Za tydzień.
- O to jeszcze lepiej. Zdążę wybrać sukienkę.
- Przylecisz ?
- No oczywiście. Nie ma takiej mocy, która by mnie zatrzymała.
- Zobaczymy się nareszcie.
- Przylecę w czwartek to będziemy miały cały dzień dla siebie. Zdążymy pogadać.
- To jest pewne. A teraz przepraszam Cie, Juluś. Muszę iść do pracy.
- No idź, idź. nie zatrzymuję.
- No papa. Trzymaj się. Uważaj na siebie. Kocham Cię.
- No cześć. Ja Ciebie też.
Wylogowałam się ze skype, a później wyłączyłam laptop. Wstałam i otworzyłam szafę. Stałam tak parę minut i ostatecznie stwierdziłam, że nie mam w co się ubrać na tą imprezę.
- Czeeść. - wparowały do mojego pokoju, przyjaciółki.
- Heej - przywitałam się z nimi tonąc w ciuchach.
- Wiesz, że Anka robi 18-nastkę ? - pokiwałam twierdząco głową na pytanie Olki. - Idziemy na nią. Zaprosiła nas . - wykrzyczała.
- Tak wiem. - odpowiedziałam.
- Nie cieszysz się? - ukucnęła przy mnie Marysia.
- Cieszę, cieszę. Tylko nie wiem w co ja się ubiorę. Nie ma nic odpowiedniego.
- Tylko Tym się przejmujesz?  - zapytała Malwa.
- To tak jak ja. - dodała Ruda
- Zaakuupy !! - wykrzyknęłyśmy wszystkie razem po chwili.

Tego samego dnia, godzina 18.

- To co gotowe ? - zapytałam.
- Ja tak. - powiedziała Ruda, wstając z kanapy.
- Ja też. Chwilka. - dodała Malwa sznurując trampki.
- Gdzie jest Ola ? - zapytała Marysia, gdy wyszłyśmy przed dom.
- Nie wiesz ? Dopiero się przebiera. Przecież zawsze musi wyglądać perfekcyjnie. - wywróciła oczami Malwina.
Po około 15 minutach czekania przed domem, opuściła wyszykowana Aleksandra.
- Spakowałaś wszystko do swojej czarnej dziury ? - zapytałam wskazując na torebkę Olki.
- Tak, wszystko. Możemy iść.
Po kilkunastu minutach spacerku byłyśmy już w centrum handlowym. Zwiedziłyśmy chyba dwadzieścia sklepów. Po około 3 godzinnym buszowaniu między półkami i wieszakami z ubraniami wybrałyśmy chyba odpowiednie stroje. Zmęczone wróciłyśmy taksówką do domu. Od razu padłyśmy na kanapę w salonie.
- Czyli zakupy się udały ? - zapytała wystawiając nos z nad ekranu lapka Aniela
- Jak widać. - rozejrzałam się po salonie pełnym toreb
- To dobrze. - uśmiechnęła się.
- Ej, właśnie skoro masz laptopa to sprawdź loty do Polski na czwartek. - powiedziała Ruda.
- Ok, już.
Po chwili wstałyśmy i rozeszłyśmy się do pokoi. Ja momentalnie rzuciłam się na łóżko. Zasnęłam nawet nie wiem kiedy.

Trzy dni później.

- Przepraszam Was bardzo, ale zagapiłam się i zabukowałam bilety na dzisiaj. - powiedziała przy śniadaniu Aniela.
- Nic się nie stało. Nie ma o czym mówić. - dodałam.
- Ale spędziłyście mniej czasu z chłopakami.
- Mamy ich na co dzień. - powiedziała Ola.
- Spędzimy czas z rodziną. Dawno nie widziałam rodziców. - powiedziała Malwa. -  Z chłopakami zdążymy to sobie odbić.
- A właśnie za ile oni przyjadą ? - zapytałam.
- Gadałam z Nailem i powiedział, ze przyjadą o 9.
- A która jest ?
- 8.30. - wtrąciła się Aniela.
- Dobra zbieramy się. Musimy jeszcze sprawdzić czy wszystko wzięłyśmy. - popędziła nas Ola.
- No chwila. Daj mi zjeść płatki. - oburzyła się Malwa
Po kilku minutach byłyśmy już w swoich pokojach. Po wyjściu z łazienki, dopakowałam szczoteczkę do zębów, kosmetyczkę i zeszłam na dół wraz z walizką. Czekała tam na mnie Olka.
- Ty tutaj ? - zdziwiłam sie.
- No ja. - usiadłam obok niej na kanapie.
- Ale Ty jesteś już gotowa ? Na pewno ?
- Tak.
- Sorry, zaskoczyłaś mnie.
- No po prostu spakowałam sie wczoraj i jestem gotowa.
W tym momencie dołączyły do nas dziewczyny. Postawiły walizki i usiadły obok nas.
- Za ile mają być ? - zapytała Ruda, trzymając w rękach bilety.
- Już powinni być. - wstałam i podeszłam do okna. - Przyjechali. - odwróciłam się w stronę przyjaciółek.
Po chwili rozległ się dźwięk dzwonka. Od razu pobiegła do drzwi Malwa.
- Czeeść. - powiedzieli równocześnie.
Oczywiście Malwa wskoczyła na Naila. Widać było ich miłość. Z każdą sekundą bez siebie usychali. Przez te kilka miesięcy przywiązali się do siebie, tak bardzo pokochali. Tak jak każda z nas. Nigdy nie spodziewałam się takiego rozwoju spraw i naszej wymiany uczniowskiej do Anglii.
- Heej. - przytulił mnie Liam. Odwzajemniłam gest. - Miło Cię widzieć.
- Cześć. Mi Ciebie miło widzieć. - pocałował mnie delikatnie.
Po chwili siedzieliśmy już na kanapie. Zaczęliśmy żartować, śmiać się. Jakbyśmy zapomnieli zupełnie o naszym wylocie.
- Która jest godzina ? - zapytał zupełnie z innej beczki Marysia.
- Kurde. jest 10. Spóźnimy się. - wpadła w panikę Ola.
- Spokojnie zdążymy. Mamy godzinę. - powiedział Lou.
- Damy radę. Nie będzie korków.
Po chwili bylismy już w drodze na lotnisko. Chłopacy pomogli nam z walizkami i całą 10 zapakowaliśmy się do vana. Nie mogłam uwierzyć, ze za chwilę pożegnam się z Liamem. Wcześniej chyba to nie mogło do mnie dotrzeć. Po około 20 minutach byliśmy już na parkingu. Wysiedliśmy i udaliśmy się na lotnisko.
- Nie szalejcie tam za bardzo. Pamiętajcie, ze macie chłopaków. - powiedział Zayn, przytulając Malwę.
- Kocham Cię. - powiedział mi na " ucho " Liam.
- Ja Ciebie też. Wrócę za 5 dni.
- Wiem, wiem. Ale już tęsknię. - spojrzał na mnie. - Ej, nie płacz. - przejechał dłonią po moim policzku.
- Tak, mam być silna.
- No właśnie. Pamiętaj czekam na Ciebie.
- Kocham Cię. - pocałowałam go.
- Chyba musicie się zbierać. Samolot nie poczeka.
- Ale ...
- Ja poczekam. - uśmiechnął się do mnie.
Widziałam jak dziewczyny płaczą. Tak samo jak ja. Chyba miłość uzależnia. Ale w pozytywnym znaczeniu. Po kilku minutach byłyśmy już na pokładzie samolotu.

__________________________________
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale wiecie brak weny trochę mnie przytłoczył, jeszcze masa nauki w szkole. Rozdział był już wcześniej napisany, ale mi się nie podobał dopiero wczoraj wraz z przyjaciółką go poprawiłyśmy. Jeszcze raz przepraszam i pozostawiam go waszej ocenie. Chciała bym was jeszcze powiadomić, że dodam jeszcze tylko epilog i to będzie koniec historii dziewczyn z Gdyni, które spotkały One Direction. Trochę się rozpisałam, ale to nic.
Pozdrawiam Dominika xoxo
Ps. Dzięki za każdy komentarz :)

niedziela, 31 marca 2013

Rozdział 27


 Z perspektywy Marysi

Rano obudziłam się o 10. W domu było cicho jak nigdy, zazwyczaj o tej porze Mateusz szukał partnerek do gry w karty. Stwierdziłam, że jeśli go nie ma jeszcze do tej pory to mogę jeszcze spokojnie pospać. Lecz moje plany uległy samo zniszczeniu, gdyż usłyszałam pukanie do drzwi. Jak się do myślałam za drzwiami stał wcześniej wspomniany Mati.
- Proszę
- Hej Marysia zagrasz ze mną w pokera ? - zapytał karciarz
- Co teraz?
- No proszę cię- zrobił oczy kota ze Shreka, które potrafił zrobić tylko on z Olką. Co się dziwić, w końcu to rodzeństwo.
- No dobra , ale tylko we dwoje?
- Nie no dziewczyny leżą na podłodze  w salonie i na nas czekają
- Przyznaj się od której je męczysz ?
- Tak gdzieś od około dziewiątej- zaczął się diabolicznie śmiać. Przez chwilę się go przestraszyłam. Opamiętałam się i za dosłownie kilka sekund wtórowałam mu w śmiechu.
- Mateusz tak wcześnie ? Masz szczęście, że mnie budzisz później.
- Budzę cię później, bo cię bardzo lubię
- Miło mi z tego powodu, daj mi chwilę tylko się ubiorę.
- Po co ? dziewczyny siedzą w piżamach, więc ty byś była tylko ubrana
- Ok. to idziemy.
Poprawiłam włosy, które sterczały, w różne strony i zeszłam razem z geniuszem zła na dół.  Usiedliśmy na kanapie przy stoliku, mały porozdawał nam karty. Po chwili Mateusz zaczął wgrywać, ta  gra stawała się coraz nudniejsza.  Po ukończonej grze poszłam zrobić nam śniadanie. Podczas gotowania mleka do płatek zadzwonił mój telefon. Pobiegłam do mojego pokoju go odebrać.


( Rozmowa telefoniczna z Zayn’em )

- Hej Marysiu – powiedział Zayn
- Cześć kochanie, Co tam u ciebie ?
- Wszystko dobrze, choć już za tobą tęsknie.
- Tak szybko ?
- Tak, przecież mocno Cię kocham – powiedział mulat
- Ja Ciebie mocniej.- Poczułam zapach spalenizny i powiedział Zayn’owi
- Kochanie muszę kończyć .
Szybko wybiegłam z pokoju i zobaczyłam Malwinę, która zdejmuje z kuchenki czarny garnek. Od razu powiedziałam:
- O kurwa
- W porządku – powiedziała Malwa
- Spaliłam garnek
- Ola spaliła  już dwa . – pocieszyła przyjaciółka
Po chwili na dół przyszli państwo Kubiak. Ola opowiedziała mamie o przygodzie z garnkiem. Pani Kubiak wybuchła śmiechem, a my wraz z nią. Rodzice Oli dziś wychodzą do swoich przyjaciół i wracają jutro, a  Mateusz zostaje pod naszą opieką. Po jakiś 10 minutach państwo Kubiak wyszli. W ręku trzymałam telefon, na którym wyświetlił się sms od Zayna : „ Kochanie możemy do was wpaść ? ”. Od razu odpisałam : „Wpadajcie pomożecie nam się opiekować Matim :)’’.  Szłam w stronę kanapy i od razu usłyszałam dzwonek do drzwi. Skierowałam się powolnym krokiem, by je otworzyć. Po chwili chłopcy weszli do domu i od każdego dostałam całuska w policzek, a od Zayna najbardziej namiętnego. Po pocałunku poszliśmy usiąść na kanapie. Mateusz znowu  przyniósł karty i chciał byśmy zagrali z nim w pokera. Po długich przemyśleniach w końcu się zgodziliśmy, gra była monotonna więc zaproponowałam:
- Może coś obejrzymy ?
- Błagam tylko nie horror, bo z Mateuszem spać nie będę – powiedział Ola
- A co wy na to by obejrzeć bajkę „Hotel  Transylvania” ??- zaproponował Hazz
- Tak, tak Ja kocham Bajki – krzyczał i skakał po kanapie Mati
Wszyscy byli zadowoleni z tego pomysłu. Naill wraz z Malwiną poszli do kuchni by wykonać przekąski, a my uszykowaliśmy pokój Oli do oglądania seansu. Pomieszczenie po paru minutach zmieniło w ciemne, ale przytulne. Po 10 minutach włączyliśmy bajkę. Mateusz cały czas się śmiał. Film był śmieszny, ciekawy, mi najbardziej podobał się moment witania się zombiaka i mumii, nadopiekuńczy Drakula, i scena w której Drakula pyta się wilkołak, które z dzieci go szanuje. Potem zeszliśmy na dół i zaczęliśmy wymyślać co by tu zjeść na obiad. Pierwszy zaproponował Mateusz:
- Może pizze?
- To jest znakomity pomysł – Powiedział Naill
- Umiesz piec pizze ?- zapytała Malwina
- Oczywiście ja wszystko umiem gotować, kochanie  - Odpowiedział Irlandczyk
- To pieczmy – powiedziałam 
Po chwili Naill zaczął mieszać składniki,  potem ugniatał ciasto i  podrzucał nim, jak prawdziwy włoski kucharz, Mateusz był tym zachwycony. Gdy ciasto było gotowe to wspólnie dodaliśmy nasze ulubione składniki, następnie Naill włożył je do piekarnika. Potem wspólnie usiedliśmy na sofie i oglądaliśmy telewizję. Przeglądaliśmy wszystkie programy, lecz nic ciekawego nie znaleźliśmy. W całym domu było czuć piękny zapach pizzy. Po 10 minutach pizza była już gotowa. Wszyscy zaczęliśmy się zajadać pyszną pizzą. Widać, że wszystkim smakował obiad zrobiony przez naszego wspaniałego kucharza. Potem posprzątaliśmy i poszliśmy  do pokoju Olki by znaleźć jakąś bajkę lub film, aby obejrzeć. Staliśmy się chyba jakimiś prawdziwymi maniakami.  Długo szukaliśmy jakiejś bajki lecz nie znaleźliśmy żadnej  ciekawej , więc  zaczęliśmy oglądać film pt. ”Uczeń czarnoksiężnika”.  Film był długi i bardzo interesujący, w czasie oglądania usnął  nam Mateusz. Ola próbowała go zanieść na rękach do jego pokoju, lecz był troszkę za ciężki. Harry postanowił  pomóc jej go zanieść. Wraz z resztą oglądaliśmy dalej, po chwili oczy  zaczęły  mi się zamykać i usnęłam  na wygodnym ramieniu Zayn’a. Czułam jak gładzi delikatnie moje włosy. Byłam zadowalana z jego obecności, obok niego niczego się już nie bałam. Przez chwile poczułam lekki chłód jak bym się przemieszczała. Otworzyłam na chwilkę oczy i zobaczyłam jak Zayn niesie mnie do mojego łóżka. Położył mnie delikatnie i przykrył kołdrą, położył się obok mnie i przytulił ,a potem leciutko mnie pocałował w czoło. Już nie spałam, leżałam na jego torsie, on bawił się moimi włosami. Rozumieliśmy się bez słów. Nagle zapytał:
- Co się rano stało że tak się szybko rozłączyłaś?
- No wiesz rano cichłam zrobić płatki, więc gotowałam mleko, a potem zadzwoniłeś ty i poszła odebrać no i spaliłam garnek.
- A już myślałem, że już nie chcesz być ze mną.
- No Coś ty, głuptasie. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też kocham.  Marysiu.
Po tej krótkiej rozmowie znów się pocałowaliśmy. Był on  delikatny, a za razem namiętny. Potem zaczęliśmy się łaskotać i ganiać o całym pokoju. Było znakomicie, aż brzuch zaczął mnie boleć od śmiechu. Nagle Zayn wyciągną telefon i zaczął mi robić zdjęcia, a ja robiłam głupie i śmieszne minki  do aparatu.  Oby dwoje byliśmy cały czas uśmiechnięci. Po 15 minutowej głupawce zaczęliśmy na zmianę się dźgać, a potem znowu się łaskotaliśmy. Potem Zayn wziął mnie na ręce i zaczął delikatnie, a następnie coraz namiętniej całować . Potem odpłynęliśmy razem w objęcia Morfeusza.

31 marca- Urodziny OLKI
Moim rodząc jednak nie udało się przyjechać do Londynu, ale pocieszam się faktem, że spędzę je z przyjaciółmi i moim chłopakiem.  Dodatkowo dziś są 18 urodziny Olki, po śniadaniu wielkanocnym mama Aleksandry przyniosła tort, na którym było 18 świeczek. Zaśpiewaliśmy Olce „happy birthday” i daliśmy jej prezenty, rodzice Olki i Mati dali jej nową gitarę akustyczną, a my daliśmy jej wisiorek w kształcie serca . Po chwili rozległ się po domu głośni dźwięk dzwonka. Ruszyłam w stronę drzwi by je otworzyć, a przed drzwiami stali nasi mężczyźni, Harry trzymał ogromny bukiet czerwonych róż. Przywitał się z Olką i dał jej kwiaty. Chłopacy zaprosili nas na basen, wzięliśmy Mateusza i ruszyliśmy w drogę.  Gdy byliśmy na miejscu, chłopczyk był przez chwilę pod opieką chłopaków, a potem wspólnie wygłupialiśmy się na basenie. Ogólnie byliśmy tam ponad cztery godziny. Następnie wróciliśmy do domu, a nasz kucharz Naill zrobił nam lasagne. Gdy zjedliśmy i posprzątaliśmy, postanowiliśmy zagrać w butelkę. Pierwszy kręcił Mateusz i wypadło na Harr’ego
- Prawda czy wyzwanie
- Prawda
- Czy ty sam sobie robisz loczki?
- Nie, loczki mam od urodzenia
- A myślałem, że robisz je sobie lokówką
Harry zmroził Mateusza wzrokiem, a potem zakręcił butelką. Wypadło na Mateusza
- Prawda czy wyzwanie
- Prawda
- Czy kantujesz w grze w karty?
- To ja jednak wybieram, grę wyzwanie
- Wyzywam cię do tego abyś odpowiedział na pytanie
- No, więc tak między nami czasem mi się zdarza oszukiwać.
Olka wkurzyła się podeszła do Mateusza
- Wisisz mi dwie dychy
- Ale za co ?
- A za to, że jak kiedyś graliśmy w pokera na pieniądze to właśnie wtedy tyle przegrałam
- Ale ja już wydałem te pieniądze
- No to masz problem, musisz zarobić.
- Ok, kiedyś oddam.
Wszyscy śmialiśmy się z tej dwójki, gdy się uspokoiliśmy dalej graliśmy w butelkę, tym razem wypadło na Zayn’a
-Prawda czy wyzwanie
- A za szaleje i wybieram Wyzwanie
- Przez 3 dni masz zakaz spoglądania w lusterka, ażeby cię nie kusiło wszystkie lusterka jakie masz oddać Marysi.
- Serio ???
- Tak.
Zayn wyszedł i jak wrócił  trzymał w rękach z dziesięć luster, lecz powrotem poszedł na górę. Chodził tak parę razy na górę, aż w końcu przyniósł wszystkie lusterka, było ich chyba ze trzydzieści.
- Kochanie po co ci tyle tych lusterek
- Bo jak mi się jakieś  zgubi to mam zapasowe.
- Bardzo mądre, kochanie
- Wiem to
- To był sarkazm kotku.
- Wiem to
- Nie wydaje mi się
Po naszej rozmowie pograliśmy jeszcze w butelkę, a potem pograliśmy na xboxie w piłkę nożną. Dziewczyny kontra chłopacy, przyznam się szczerze nie była to nasza mocna strona, ale się starałyśmy i przegrałyśmy z chłopakami tylko 3:2. Gdy było już po 10pm. poszliśmy spać, gdyż byliśmy bardzo zmęczeni i jutro mieliśmy spóźnioną urodzinową imprezę Olki

Prima Aprilis – impreza urodzinowa Olki

Obudziłam się o 10, koło mnie spał Zayn. Postanowiłam go obudzić, moja taktyka polegała na łaskotaniu go po szyi. Po czułam jak się uśmiecha, tak jak się domyślałam on już nie spał tylko chciał się ze mną podroczyć, więc udawał, że śpi. Gdy Zayn przestał już udawać :
- Cześć  Kochanie
- Czeeeść.
- To co wstajemy ?
- Musimy, zrobimy wczorajszej solenizantce śniadanko.
- Marysiu, no ale wiesz mi się tak strasznie nie chcę wstawać, wolę sobie z tobą po leniuchować
- Kochanie ja mam inną propozycję, jak dziś pomożesz mi ze śniadaniem, to obiecuję, że jutro sobie po leniuchujemy, zgoda?
- Ale obiecujesz ? - pochylił się nade mną.
- Tak. - pocałowałam go delikatnie i wysunęłam się spod mojego chłopaka.
Zeszliśmy na dół i szukaliśmy inspiracji do robienia śniadania. Gdy zobaczyłam słoik nutelli okazu pomyślałam o naleśnikach z owocami i Nutellą. Zayn przystał na moją propozycję. Rozdzieliliśmy się zadaniami, ja smażyłam naleśniki, a Zayn robił kakao i dekorował naleśniki. Gdy wszystkie były gotowe podzieliliśmy, część zaniesiemy wczorajszej solenizantce i jej chłopakowi.  Na tacy położyliśmy talerz z naleśnikami, dwa kubki kakao i karteczkę z napisem „SMACZNEGO ŻYCZĄ MARYSIA I DJ MALIK” zanieśliśmy tacę na górę, zapukaliśmy do drzwi pokoju Olki, nikt nie odpowiadał, więc weszliśmy zostawiliśmy tacę na biurku. Spojrzałam na łóżko. Spała na nim Ola ze swoim ukochanym. W tym momencie przypomniał mi się wieczór w Lao Che. Nigdy nie pomyślałabym, ze teraz każda z naszej czwórki jest szczęśliwa. Ma chłopaka, że w ogóle mieszkamy w Anglii. To było takie nieosiągalne. Byłyśmy tylko zwykłymi dziewczynami z Gdańska. A teraz ? Jesteśmy w związkach z najprzystojniejszymi i chyba najbardziej pożądanymi chłopakami Europy. Nigdy prze nigdy bym się tego nie spodziewała. 
Zeszliśmy na dół, postawiliśmy resztę naleśników na stolę i po chwili usłyszeliśmy schodzącego po schodach Naill’a, który mówił ciągle do siebie „Czuję naleśniki, dajcie mi moje naleśniczki” śmialiśmy się z niego, a Zayn robił mu zdjęcia jak wpadał na ścianę i jak mówił że kocha naleśniki. Gdy się uspokoiliśmy, zawołałam resztę oprócz Olki i Harr’ego na śniadanie. Jak wszystko zjedliśmy i posprzątaliśmy, poszliśmy szykować piwnicę do spóźnionej imprezy urodzinowej. Zayn zajął się nagłośnieniem, Liam i Julka wieszaniem serpentyn, Aniela i  Mati pompowali balony, Naill i Malwa szykowali przekąski, a ja i Louis dyrygowaliśmy i między czasie knuliśmy dowcipy Prima Aprilisowe. Gdy tamci byli zajęci wymknęliśmy się na górę i wyprostowaliśmy włosy Harr’emu, a Olce napisaliśmy na czole „Jestem Zboczona”. Julce i Liam’owi wyłożyliśmy łyżki w całym pokoju (oboje nie przepadają za łyżkami). Louis zawołał Naill’a i Malwę gdzieś do pokoju pod pretekstem przeniesienia balonów na dół, a ja miałam wynieść całe jedzenie z kuchni i zamknąć je w swoim pokoju , Naill’owi powiedzieć że wyszło wszystkie jedzenie i sklepy są pozamykane, Malwie mieliśmy powiedzieć, że Delecta Bydgoszcz została Mistrzem Polski w siatkówkę. Nigdy nie lubiła tego zespołu. Z resztą ja również. Zayn’owi mieliśmy „ulizać” fryzurę. Dla Anieli i Louis’a wymyśliłam, że kupię im królika, który będzie przy nich wcinał marchewki. Gdy wszystko było gotowe, czmychnęłam do piwnicy. Po chwili usłyszałam wrzaski po całym domu, co niektórzy przeklinali, gdy wszyscy zbiegli na dół krzyknęłam „Prima Aprilis” niektórzy byli zdezorientowani, a niektórzy się śmiali. Gdy już się ogarnęliśmy po żartach, zaczęliśmy imprezę urodzinową. Wszyscy bawiliśmy się do samego rana, Nawet Mati wytrzymał. Gdy wybiła 5am. wszyscy padliśmy na podłodze jak dłudzy i odpłynęliśmy w objęcia Morfeusza. 
__________________________________________________
Trochę dłuższy niż ostatnio. :) Chociaż mam urodzinki to ten rozdział to taki prezent świąteczny dla was mam nadzieję, że wam się spodoba.  Wesołych Świąt, mokrego dyngusa i czekoladowego zająca
Życzę i Pozdrawiam Dominika xoxo

niedziela, 24 marca 2013

Rozdział 26


                               Z perspektywy Malwy

Kilka tygodni później:
Wstałam jak zwykle  wcześniej niż reszta, bo przecież godzina dziewiąta w sobotę to jeszcze blady świt. Nie mogłam już zasnąć, więc postanowiłam wstać i wykonać poranny „rytuał”. Gdy byłam już gotowa, postanowiłam zrobić reszcie śniadanie. Postawiłam na pancakesy z syropem klonowym i nutellą, na samą myśl ślinka mi ciekła. Po pół godziny śniadanko było już gotowe, zawołałam najpierw państwa Kubiaków (rodzice Olki), a potem dziewczyny i Mateusza. Przyjaciółki były wściekłe, że je tak „wcześnie” budzę, lecz gdy się dowiedziały , że jest już po 10 i na śniadanie są pancakesy to wybiegły z pokoi jak strzały. Po posiłku posprzątała pani Kubiak, a dziewczyny poszły się ubrać, gdyż o 11.30 miałyśmy iść do chłopaków. Po długich przygotowaniach zeszły na dół prawie wszystkie dziewczyn, oczywiście brakowało Olki. Zanim zeszła pani Magda poprosiła nas do kuchni
-Dziewczyny jak macie zamiar spędzić tegoroczne święta Wielkanocne i urodziny Olki, które w tym roku wyjątkowo wypadają w Niedziele Wielkanocną ?
- Ja jeszcze o tym nie myślałam, szczerze to o tym zapomniałam- odpowiedziałam
- To może zaprosimy waszych rodziców i zrobimy sobie wspólne święta Wielkanocne ?
- To jest świetny pomysł-zgodziła się Marysia
- A co z urodzinami Olki?- zapytała Julka
- Wymyślimy coś z chłopakami, przecież za chwilę tam będziemy- wtrąciłam
- Dobrze, to wy zajmijcie się przygotowaniami do urodzin - powiedziała pani Kubiak
Usłyszałyśmy jak ktoś z chodzi po schodach
- Dziewczyny gdzie jesteście ?
- W kuchni - odpowiedziała Aniela
Do kuchni weszła Olka, spojrzała na nas pytająco, ale my to zignorowałyśmy i poszłyśmy po kurtki. Po chwili byłyśmy już w drodze do domu chłopaków, w tym czasie Olka chciała się dowiedzieć co robiłyśmy w kuchni z jej mamą, ale my udawałyśmy, że nie wiemy o co chodzi. Gdy byłyśmy na miejscu drzwi otworzył nam Harry. Postanowiłam prosić go o pomoc, gdy dziewczyny się przywitał. Wzięłam Hazza'e na słówko do kuchni
- Harry nie wiem czy wiesz, ale Olka 31 marca ma osiemnaste urodziny.
- Co ? Czemu ja się dowiaduję o tym  dopiero  teraz ?
- Nie było wcześniej potrzeby, aby wam mówić.
-Dobra, to co robimy na urodziny mojej Oleńki?
- Na razie nie wiem. Pewnie będzie to niespodzianka. Ty w czasie jej przygotowywania zabierzesz ją na jakieś zakupy czy spacer. Zadzwonię do Ciebie jak wszystko będzie gotowe. I wtedy wrócisz ze swoją Oleńką do domu. Pasuje ?
- Oczywiście
-A może jeszcze jedno wyjście podarowałbyś jej teraz ? I wtedy ja razem z resztą omówimy i dopracujemy szczegóły planu na całe urodziny? - wyszczerzyłam się.
- Ok. – weszliśmy do salonu- Olcia, kochanie ty moje chodź pójdziemy się przejść
- Ale, że teraz? - powiedziała z wyrzutem wylegująca się na kanapie przyszła solenizantka.
- Tak teraz - powiedział stanowczo jednocześnie się uśmiechając
- No dobrze to chodź
Zakochańce  wyszli, a ja opowiedziałam chłopakom o świętach i urodzinach Olki
- Czyli podsumowując w Wielkanoc, Olka ma 18 urodziny- podsumował Liam
- Tak - zgodziła się Juka
-Czyli będzie wielkie party? – zapytał uśmiechnięty Louis
- I tu jest pies pogrzebany, Olka nie lubi wielkich przyjęć- powiedziała Maryśka
- Czyli będziemy my, wy i jej rodzice-wyliczał Zayn
- Nie do końca, bo my chcemy na święta zaprosić jeszcze naszych rodziców i będzie dość spory tłum.
- To co za problem, to ich zaproście- stwierdził Naill, który zajadał ciasteczka. Normanie ciasteczkowy potwór, ale za to bardzo przystojny potwór
- Tylko w Polsce inaczej obchodzimy Wielkanoc-Powiedziała dotąd milcząca Aniela, która teraz zajadała się marchewkami
- Czyli jak? Mogła byś nas oświecić – spytał Louis, który ciągle wpatrywał się w marchewkę 
- W sobotę chodzimy do kościoła z koszyczkami, by poświęcić potrawy, w niedziele idziemy wszyscy razem na mszę, potem jemy wspólnie śniadanie. Jak jest ciepło to chodzimy na spacer, odwiedzają się rodziny i itp. A w poniedziałek mamy takie święto jak śmigus dyngus, czyli oblewamy się wodą. Wystarczająco was „oświeciłam”?- opowiedziała Aniela, a chłopacy tylko po kiwali głowami, że kapują o co chodzi
-Wiecie co, mnie już się już podoba ten " water's day " - powiedział Louis z taką miną
Przez chwilę przeraziłam się tego co on wymyślił. Gdy wszystko ustaliliśmy związku z Olki urodzinami, postanowiłam zadzwonić do mojej mamy

*rozmowa telefoniczna*
- Cześć Mamuś
- Cześć Malwinko, dawno nie dzwoniłaś, co u ciebie słychać ?
- Wiesz, byłam zajęta bo dużo zadają w szkole no i staram się pomagać pani Kubiak w domu
- Dobra, dobra już się kochanie nie tłumacz, wiem że się dużo uczysz, więc cie rozumiem
- Mamuś bo jest tak mała sprawa ...
- No mów córciu
- Czy przyjechała byś z tatą do mnie na święta?
- Z chęcią, ale nie będziemy przeszkadzać ?
- Nie no coś ty, pani Kubiak sama zaproponowała bycie przyjechali - porozmawiałam z mamą jeszcze chwilkę, a potem poszłam do salonu i usiadłam na kolanach mojego Naill’erka. Po informowałam resztę, że przyjeżdżają moi rodzice, rozmawialiśmy, gdy do salonu wpadli zakochane (czyt. Harry i Olka). Na ich mordkach malował się wielgachny banan, taki że zarażał innych swym uśmiechem. Gdy usiedli na kanapie, Olka wypytywała nas co robiliśmy. Ja jej tylko powiedziałam, że na święta przyjeżdżają moi rodzice. Chłopacy zaproponowali, żeby coś obejrzeli
- To co proponujecie ?
- Może „Nietykalni”?
- Mi odpowiada
- Ok. To ja i Malwina, zrobimy przekąski, a wy przygotujcie salon do oglądania- rozdał wszystkim prace mój blondasek. Po chwili znalazłam się z nim w kuchni i Naill zaczął przygotowywać przekąski. A ja podziwiałam jak zgrabnie porusza się  między szafkami. Gdy spostrzegł, że mu się przyglądam to zaczął tańczyć gangnam style, ja nie mogłam wtedy przestać się śmiać. W tym momencie on podszedł do mnie i namiętnie mnie pocałował, gdy się od siebie oderwaliśmy poszliśmy oglądać film. Nie mogłam się na nim skupić, bo Naill co chwilę rozpraszał mnie pocałunkami w szyję, a to była tak moja pięta Achillesa.
- Naill przestań mnie całować?
- Dlaczego?
- bo nie mogę się skupić na filmie 
- Dobrze już nie będę- i zrobił minę zbitego psa
Powróciłam do oglądania filmu, był on naprawdę zarąbisty i śmieszny. Aż płakałam ze śmiechu i zaczął boleć mnie brzuszek. A najlepsze że został nakręcony na faktach. Gdy film się skończył Louis zaprosił nas do piwnicy, bo jest tam coś co się nam spodoba.
Zeszliśmy tam po długich kręconych schodach i ujrzałam tam ogromny stół do gry w karty.  Gdy byłyśmy młodsze w każde wakacje na koloni, grałyśmy w karty, zazwyczaj w „kenta”, lub „oszukańca”. Uśmiechnęłam się do nich i spytałam
-Może zagramy?
-To świetny pomysł- odpowiedział Harry
-To co proponujesz ?– spytał Zayn
-Może w „kenta”?- zaproponowała Olka
-Ja się zgadzam – powiedziałam reszta jednogłośnie
-Tylko jakie pary?- spytałam
-To akurat proste. Ja z tobą, Olka z Harry’m, Julka z Liam’em, Zayn z Marysią , a Aniela z Louis’em – stwierdził Naill. Gdy ustaliliśmy znaki, zasiedliśmy przy stole i zaczęliśmy grać, po chwili każdy był podejrzany. Prawie wszyscy co chwilę mówili „kent”, „podwójny kent” lub „stop kent”, jedynie spokojni byli Zayn z Marysią i dlatego wygrywali i do tego mieli takie znaki, że nikt nie mógł ich rozszyfrować . Potem zagraliśmy w oszukańca, a jeszcze później w pokera . Gra była zacięta, ale zdecydowanie wygrywała Aniela, chłopakom aż szczęka opadła ze zdumienia. Byli zdziwieni, że dziewczyna tak dobrze gra w pokera. Po paru partyjkach poszliśmy na górę i rozmawialiśmy, po chwili chłopaki przez przypadek weszli na temat urodzin, zmroziłam ich wzrokiem, od razu załapali jaki popełnili błąd, więc aby wybrnąć Zayn spytał
-Dziewczyny, a tak w ogóle to my nie wiemy kiedy wy macie urodziny ?
Aby bardziej się nie pogrążyli i przez przypadek nie powiedzieli Olce o przyjęciu na cześć jej urodzin , dyskretnie puknęłam Julką  a ona odpowiedziała na to pytanie
-Więc Olka ma 31 marca, Marysia 7 kwietnia, Aniela 12 czerwca, Malwa 29 sierpnia, a ja 2 grudnia
-Dobrze wiedzieć- uśmiechnął się Zayn, który zapisywał w telefonie daty naszych urodzin.
Gdy wybiła 20, postanowiłam, że musimy wracać. Louis zaoferował się, że nas podwiezie bo stwierdził cytuję  „ Nie będziecie mi się same po nocy, na mieście szlajać”. Po pięciu minutach byłyśmy w domu. Podziękowałyśmy mu i się pożegnałyśmy , potem poszłyśmy do domu zrobić kolacje i iść spać, bo byłyśmy wykończone.
 _________________________________________
Przepraszam, że dopiero teraz dodaję, ale jakoś nie miałam ostatnio weny. Zrobiłam poprawki w Bohaterach tu macie link. Zapraszam do pytania na asku i komentowania
Pozdrawiam Dominika xoxo

sobota, 16 marca 2013

Rozdział 25

Z perspektywy Malwy
Dzisiejszy wieczór miałyśmy spędzić ze swoimi chłopakami, dlatego ja, Julka, Ruda i Aniela przebrałyśmy się i miałyśmy zamiar pójść do chłopaków. Olka miała zostać z Harry’m i swoimi rodzicami w domu. Gdy miałyśmy wychodzić, każda z nas dziwnym trafem była ubrana w spódniczkę, ale na szczęście każda miała inny kolor, do tego miałyśmy na sobie bokserki też różnych kolorów i balerinki. Gdy tylko siebie zobaczyłyśmy w holu zaczęłyśmy się śmiać, ale co się dziwić wyglądałyśmy prawie tak samo. Jak już się uspokoiłyśmy zamówiłyśmy taxi i pojechałyśmy do domu naszych mężczyzn. Po 5 minutach byłyśmy na miejscu, Julka nacisnęła dzwonek i momentalnie drzwi się otworzyły i ujrzałyśmy w nich szczerzącego się do nas mojego kochanego Naill’a. Weszłyśmy do środka i przywitałyśmy się z nim, ja oczywiście namiętnie go pocałowałam. Gdy się od siebie oderwaliśmy Nailler zbliżył swoja twarz do mojego ucha
-Ślicznie wyglądasz myszko.-  uśmiechnęłam się
-Ty też wyglądasz niczego sobie.- on się do mnie przybliżył i zaczął mnie całować, strasznie mi się to podobało i za każdym razem miękły mi przy tym kolana.
Naszą „rozmowę” przerwała nie kto inny jak Louis swoim „blee…” oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na niego
-Zobaczysz ja ci też tak powiem jak się będziesz całował z Anielą- powiedział Naill
-Nie będziesz miał okazji bo my się nie całujemy przy wszystkich.
W tym momencie podeszła do niego Aniela i go pocałowała, a my z Naill’em zgodnie powiedzieliśmy „bleee…”. Gdy się do siebie odsunęli na twarzy Louisa można było zobaczyć czerwone rumieńce, strasznie chciało mi się z niego śmiać, ale sobie to odpuściłam. Razem z Naill’em poszliśmy do salonu, rozmawialiśmy chwilę z resztą, ale zaraz każdy po kolei się ulatniał do swoich pokoi. Jak zostaliśmy już sami Naill zaproponował spacer, zgodziłam się. On poszedł na górę się przebrać, bo po spacerze miał dla mnie jakąś wielką niespodziankę, poczekałam chwilę na niego. Gdy był już gotowy poszliśmy do parku, od pewnego czasu to nasze ulubione miejsce, a szczególnie takiej jedno nasze sekretne miejsce przy jeziorze. To właśnie tam się udaliśmy, usiedliśmy pod naszą wierzbę, która swoimi długimi pnączami dotykała tafli jeziora. Rozmawialiśmy, puszczaliśmy kaczki, śmialiśmy się i wiele innych rzeczy, o który nie będę mówić. Gdy zbliżała się 5pm. Naill podał mi rękę
-A teraz kolej na moją wielką niespodziankę.
-Więc powiedz mi co to jest
-Nie
-Dlaczego?
-Bo wtedy już nie będzie wielkiej niespodzianki.
-Och no dobrze, ale ty wiesz, że ja nie przepadam za niespodziankami
-Wiem, ale dla mnie musisz zrobić wyjątek- zrobił swój uśmiech, któremu zawsze, ale to zawsze ulegałam.
-No dobrze.
Po 20 minutowy spacerze byliśmy pod London Eye, doszli byśmy tu szybciej, ale w czasie drogi śmialiśmy się, bawiliśmy berka, zupełnie jak dzieci. Gdy weszliśmy do jednej z kapsuł, zobaczyłam tam stolik, świece, kelnera i grajka, który grał na skrzypcach. Byłam tym wszystkim oczarowana, gdyż Naill, połączył wszystko co lubię czyli adrenalinę związaną z wysokością, muzykę, jedzenie i oczywiście czas z tylko z nim, byłam tak szczęśliwa, że pocałowałam go. To był długi i namiętny pocałunek. Gdy się odsunęliśmy lekko się zarumieniłam, bo wszystkiemu przyglądał się kelner i muzyk, którzy się do nas uśmiechali. Naill odpowiedział im tym samym.
-Ślicznie wyglądasz, gdy się rumienisz- wtedy to już byłam cała czerwona on się tylko uśmiechnął i zaprowadził mnie do stolika. Na kolacje zjedliśmy Focaccia z pomidorkami oregano, była ona w kształcie serca, danie było przepyszne.

                                            
Na deser nawzajem karmiliśmy się puddingiem czekoladowym, na którym było serce z cukru pudru. Wszystko było bardzo pyszne. Gdy skończyliśmy jeść muzyk, akurat grał wolną balladę, więc Naill wstał od stołu
-Czy uczynisz mi ten zaszczyt i ze mną zatańczysz?
-Z Tobą zawsze i wszędzie.-uśmiechnął się, gdy usłyszał moją odpowiedź.
Stanęliśmy po środku kapsuły, położyłam swoje ręce na jego szyi, a on swoje ręce na moich biodrach i poruszaliśmy się w rytm muzyki. Tańczyliśmy tak kilka piosenek, gdy Naill kazał mi się odwrócić i spojrzeć na rzekę płynącą koło Big Bena, Tamizę. Podeszłam bliżej i spojrzałam w dół, a tam stały łódki tworzące napis „I LOVE YOU”. Byłam szczęśliwa jeszcze nikt niczego takiego dla mnie nie zrobił, odwróciłam się i wpadłam w ramiona Naill
-Ja też Cię kocham.
To była moja najlepsza randka w życiu, gdy kapsuła zatrzymała się na dole, Naill zamówił taxi i pojechaliśmy do domu chłopaków. Gdy weszliśmy do środka zastaliśmy wszystkich śpiących w dziwnych pozycjach, ale co się dziwić przecież dochodziła północ. Liam i Julka spali na ziemi z otwartymi buziami, Zayn i Marysia spali na jednym fotelu ciągle się uśmiechając, a Louis i Aniela leżeli na kanapie, ale z głową  spuszczoną na podłogę, a w rękach trzymali marchewki. Zrobiliśmy im zdjęcia i postanowiliśmy iść spać, mogłyśmy dziś zostać u chłopaków na noc gdyż jutro chociaż poniedziałek, to mamy jakieś święto w szkole i nie idziemy czyli WOLNE!!
___________________________________________
Sorry że tak późno dodaje i że taki krótki, po prostu nie mam ostatnio weny. Ostatnio koleżanka męczyła mnie o perspektywę Malwy, więc spełniam  jej prośbę. Wielkie dzięki za komentarze, one naprawdę mnie podbudowują. Jeszcze raz was przepraszam że taki krótki.
Pozdrawiam Dominika xoxo :)